Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/657

Ta strona została przepisana.

a rzeką. Zawsze one były zamknięte i nigdy nieużywane, bo mieszkańcy tego zamkowego skrzydła, aby się dostać na ulicę, woleli iść na mały dziedziniec zamkowy i ztamtąd łatwo dostać się na wielki, a wreszcie na plac zamkowy po jednéj stronie, albo do ogrodu spacerowego po drugiéj, w którego głębi malowniczo leżało muzeum.
Dla tęgo zamek tych małych, z wierzchu w ostrokrąg wybiegających drzwi, był dobrze zardzewiały i wielce w ślusarskiém rzemiośle wprawnemu Kasztelanowi, zeszłego wieczoru wspomaganemu przez jasnowłosą Minnę, która w zamku służyła, stawiał wielkie trudności w otwarciu się i nasmarowaniu, tak aby dzisiaj przez niego użyty, łatwiéj się otworzył, i nie wydawał zdradliwego skrzypienia. O sztuczne witrychy i klucze, którym się żadne zamknięcie oprzeć nie mogło, Kasztelan bynajmniéj się nie kłopotał, nie potrzebował zatém właściwego od tych drzwi klucza.
— Słuchajno szepnął ten, który powyżéj nazwał Kasztelana Karolem, dotykając go i stając przy żelaznéj poręczy, czy widzisz światło tam w górze w oknie wieży?
— Już je od dawna widziałem, to znak Minny, że wszystko w porządku!
— Czy to nie uderzy jakiego strażnika, albo jakiego policyanta?
— Ty zajęcza nogo! Jak tam będziemy, to je zgasimy! Kto może domyślić się, co to znaczy, kiedy to dla nas tylko rzecz ważna? Jeżeli jaki kamerdyner albo piwniczy wyprawia chrzciny, albo ma u siebie gości, tak jak wczoraj, to nic z naszéj roboty. Światło znaczy, że możemy przyjść, a za to wolę ja raczéj pocałować jasnowłosą Minnę, niż starego, obrzydliwego Pająka, i serdecznie do siebie przycisnąć, bo ona to lubi!
— Czy ona zostanie w zamku?
— Broń Boże, wyjedzie razem z nami! Będziesz ją Widział, ale na miłość bozką nie zaczepiaj jéj! To skromna dziewczyna, chwalił Kasztelan cmokając językiem;