Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/666

Ta strona została przepisana.

głosów, lecz jeszcze zdawał się być tak daleko, że Kasztelan mógł uciec z dostatecznym łupem.
— Masz, bierz! zawołał na czarnogłowego, oddając mu do połowy napełniony worek.
Porucznik tymczasem pochwycił drugi, a chciwy Kasztelan porwał jeszcze kilka kosztownych sztuk dla siebie, gdy głosy tak się już zbliżyły, iż wyraźnie można było rozpoznać głos kobiecy.
Karol wypadł — Porucznik ruszył za nim i nadsłuchując spytał:
— Czy nas jasnowłosa Minna zdradziła?
— Nie! Przekleństwo, założę się, że to ta jaszczurka z familijnego domu, Małgorzata!
Nim obaczymy, czy i jak trzéj złoczyńcy ocaleli, wypada nam wyjaśnić ostatnią rozmowę Kasztelana z czarnogłowym Karolem, mianą na ulicy, kiedy wspomniał o Małgorzacie.
Widzieliśmy, że w owym dniu, w którym książę klęczał przed ocaloną i otrzymał od niéj przebaczenie i kiedy został wezwany do króla, Małgorzata padła skrwawiona jako ofiara Leony — leżała ona bez ratunku w zamkowym pokoju, ta okrutnica ze swoim kulawym wspólnikiem czém prędzéj odeszła.
Krew wielkiemi czerwonemi kroplami sączyła się z rany omdlałéj, która po doznaniu chwili szczęścia, śmiercią ją opłacała: bo gdyby jéj nikt z pomocą nie przybył, zapewne uszłaby jéj krew w pokoju, — a nawet, nie pomogłoby nic jéj wołanie, gdyż w pobliżu wcale służby nie było.
Ale piekielny plan wyrodnéj matki, z duszą pełną szatańskich popędów, miał być zniweczony, karząca ręka Boga, tak srodze ciążąca na Małgorzacie, jeszcze unosiła się nad nią dla jéj obrony — czekał ją inny los, niż nieszczęsna śmierć w téj godzinie!
Nie książę przybył ją ratować i odpłacić za wszelką wyrządzoną jéj krzywdę. Książę usłyszał z ust królewskich rozkaz, aby jeszcze tego samego dnia wyjechał