chem rzekł król, i zatrzymał się na chwilę, jakby go hrabia jakąś niezwykłą siłą ku sobie pociągał. Prosimy pana towarzyszyć nam! Jakiż to gustowny ubiór myśliwski! Doprawdy, panie hrabio, pan jesteś pełen wyłącznéj, przyjemnéj harmonii!
Eberhard uśmiechnął się lekko i ukłonił — jego piękna postać rzeczywiście, w tym ubiorze wydawała się lepiéj niż dawniéj — odkrył głowę i przez to uwidoczni się jego piękny, pełny włos i jego wysokie czoło, które szlachetnemu i wykończenie pięknemu obliczu męzkiemi nadawało swobodny wyraz.
— Towarzysz pan nam! prędko powiedział król ubrany w generalski mundur bez ozdób i prawie zawsze noszący czapkę.
Eberhard wszedł za nim do okazałego wagonu salonowego, nad którego drzwiami błyszczał herb królewski.
Kilku adjutantów powtórzywszy urzędnikom królewski rozkaz, do odjazdu, również tam weszło, ale zostawili w salonie króla samego z hrabią, a sami udali się do przyległego pokoju, oddzielonego od salonu ciężką portyerą.
Wygodne krzesła zdobne koroną w koło były ustawione, a obok nich małe u spodu przytwierdzone stoliki marmurowe; wielkie, bogato złocone lustra, wisiały na ścianach między oknami, które można było zasłaniać ciemno zielonemi firankami, dla nadania salonowi przyjemnego światła.
Gdy zamknięto drzwi wagonu a machina gwizdnęła, król zdjął czapkę, przystąpił sam do okna i zasunął firankę.
— Siadajmy panie hrabio! Mamy prawie pół godziny na rozmowę, i chciałbym ją jak można najprzyjemniéj z panem przepędzić. Wyznać panu muszę, poufnie mówił daléj król, siadając i ręką wskazując hrabiemu, aby bez żeny usiadł obok niego: wyznać panu muszę, że mnie to mocno zainteresowało, gdy usłyszałem, że na niedawnym balu, który w tak szczególny sposób uczyniłeś mi pan
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/70
Ta strona została przepisana.