— I ten list gończy — już wydano? spytał Eberhard o krok bliżéj przystępując.
— Musiał być wydany, mości książę; w obec prawa nie uchodzą żadne względy! Lecz powinna pana pocieszać okoliczność, iż zbrodniarce nie można było nadawać jéj teraźniejszego nazwiska, bo takowa w regestrach metrycznych zapisana jest jako Małgorzata von der Burg.
Eberhard pod przemocą takich okropności na chwilę obu rękami twarz zakrył.
— Masz słuszność, panie baronie! Prawo nie dopuszcza żadnych względów, bardzo seryo powiedział król. Z tego wyjaśniło się niewątpliwie, że owo dziewczę należy do złoczyńców, musiano więc wydać list gończy!
— Teraz dopiéro, jak to zwykle bywa, wykryło się co było najdziwniejszego! Książę de Monte-Vero jako Niemiec, przywłaszczywszy sobie to nazwisko, którego nie powinien był nosić, jako znaleziony na drodze bękart...
Kawaler de Villaranca i kilku innych panów przychylnych księciu de Monte-Vero, słysząc te słowa, porwali się z krzeseł.
Eberhard odskoczył w tył — to przechodziło miarę jego siły i spokojności! Ów nędznik nie poprzestał na poniżenia jego i jego dziecka z wyrachowaną złośliwością, na zniszczeniu go, ale odbierał cześć i plamił pamięć rodziców Eberharda.
Książę de Monte-Vero chciał okazać temu nikczemnikowi całą swoją wzgardę, lecz przypomniał sobie jakby niezmiernym ciężarem przytłaczające go ostatnie słowa starego Jana, i trudno mu było, strasznemi mękami dręczonemu, przy tych myślach nie uledz!
— Dziwna rzecz, pomruknął król, ponuro marszcząc czoło, bo mu jeszcze oskarżenia Schlewego przykrość sprawiały — wypadało nam jéj tu oszczędzić!
— Przebaczenia, najjaśniejszy panie! rzekł Schlewe, wówczas gdy wiadomość o tém co zaszło rozeszła się także i po sali Krystyny: przebaczenia, jeżeli przez moje usiłowania zasłużyłem na niełaskę i dałem tutaj naprzód
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/700
Ta strona została przepisana.