— Pan mnie nie znasz, ale ja znam pana! Zapytaj pobożnego brata Erazma z klasztoru karmelitów o brata Józefa z Madrytu — który stoi przed panem!
— Już po pańskiéj mowie poznałem, że jesteś Hiszpan. Pozwól, że cię zaprowadzę do hrabiny; pożądana to dla mnie rzecz, abyś jéj pan sam powtórzył to, co mnie powiedziałeś — jestem nowicyusz Edward z klasztoru karmelitów!
— Nowicyusz Edward? powtórzył Józef, teraz nawzajem niedowierzający: szczególne to imię jak na zaczynającego brata!
— Jeszcze nie noszę sukienki, i dla tego nie przybrałem jeszcze klasztornego imienia! odpowiedział znany nam pod nazwą „Rudego Dzika“ ze stolicy i z Monte-Vero złoczyńca, którego rozmaite przygody ściśle złączone z głównemi figurami naszego opowadania, poznamy w następującym rozdziale.
— Chętnie spełnię twoją prośbę co do zbliżenia się do hrabiny; ale obawiam się, aby tymczasem nie wymknęła mi się dama perłowa?
— Ja tam wejdę i będę pilnował, dopóki nie wrócisz!
— Zgoda — liczę na twoją wierność.
— Tam oto w dali stoi hrabina — patrzy tutaj — śpiesz, abym nie długo mógł pozostawać w obec tak powabnéj kobiety.
— Zapewne teraz już chcesz wprawiać się do wypełniania ślubu czystości? cicho zapytał mnich, mierząc chytrze błyszczącym wzrokiem Mefistofila: rzecz to godna pochwały, nowicyuszu Edwardzie!
Mefistofil podniósł firankę i wszedł do niszy pięknéj perłowej damy, a Józef przez tłum masek przeciskał się do hrabiny, w któréj uważni nasi czytelnicy zapewne już poznali hrabinę Leonę Ponińską.
Z oczekiwaniem spojrzała na mnicha, który widocznie miał ważną rozmowę z jéj narzędziem. Nadaremnie usiłowała odszukać w pamięci wspomnienie, kto jest ten mnich?
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/744
Ta strona została przepisana.