Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/763

Ta strona została przepisana.

Przypadek czy też dziwne szczęście, tak często na złoczyńców łaskawe, chciały, aby dla przestrogi i nauki Furscha i Edwarda, dwaj ich towarzysze więzienia z sali dziesięcioletnich w tym czasie spróbowali ucieczki, na którą przez dwa lata czekali i przygotowywali się. Skazani w ciągu czasu ich kary rzeczywiście przywykali do wytrwałości i ostrożności.
Byli to dwaj bardzo przebiegli i zręczni złoczyńcy, którzy dla tego, że byli razem skuci, powoli znaleźli sposobność porozumienia się i uzupełnienia swoich wiadomości, doświadczeń i spostrzeżeń.
Z żelazną cierpliwością czekali, aż traf dopomógł im uskutecznić zamiar ucieczki, a po upływie kilku lat zabłysła dla nich nadzieja.
Nadzorca, który co wieczór pary skazanych przytwierdzał na wspólnym tapczanie, w ten sposób, że ich nogi wiążący łańcuch do żelaznéj sztaby przywiązywał, jednego wieczoru zapomniał zamknąć dwóch skazanych, chociaż jak należało zamknął wszystkich innych.
Nikt nie dostrzegł tego zapomnienia, tylko ci, których to obchodziło i rozkoszą przejęło.
Zdołali szczęśliwie wyjść z domu, z więzienia i z miasta, czego nikt pojąć nie mógł, bo żaden ślad nie wskazywał, jakim sposobem wszelkie przeszkody pokonali.
Zatém między urzędnikami panowało wielkie wzburzenie; wystrzał armatni zawiadomił natychmiast miasto i okolicę o ucieczce zbrodniarzy a oprócz tego wywieszono niebieską flagę, któréj znaczenie znał każdy.
Pod tą flagą wieczorem paliło się jeszcze niebieskie światło, wskazujące kierunek, w którym domyślnie mieli się udać zbiegli złoczyńcy.
Dwóch jednak dotychczas szczęśliwych i zręcznych zbiegów, mimo całéj ich przebiegłości, w kilka dni późniéj schwytano pod Marsylią, dokąd się byli udali, i na galery odstawiono.
Mieli inne suknie, inne czapki — ale równie dziwny traf, jak ten który sprzyjał ich ucieczce, sprowadził ich