ujęcie. Pokłócili się w jakimś szynku z drugimi, i przytém podniosły się w górę za nadto spodnie jednego — manikla na nogach która dotychczas opierała się ich pilnikowi, zdradziła ich, a oczekiwała ich straszliwa kara.
Kat na galerach, stary Sorbonne, były skazany, jest to człowiek olbrzymiéj postaci. Teraz powierzono mu dwóch zbiegów.
Egzekucyi dokonywano zawsze na wielkim placu przy bramie, a na niéj znajdować się musieli wszyscy więźniowie, aby widzieli jak straszna kara czeka zbiegów.
Urządzono pewny rodzaj rusztowania. Wkopano w ziemię cztery pale i do nich przybito szeroką, grubą deskę, W środku nieco wklęsłą.
Tę robotę musieli wykonywać skazani pod kierunkiem kata, który się szczycił, że za jedném uderzeniem morderczego narzędzia, którém był tylko gruby jak palec koniec liny, najsilniejszego człowieka odurzy, a za czwartém uśmierci.
Możemy wątpić o tém twierdzeniu; jednak naoczni świadkowie zapewniają, że już za pierwszém uderzeniem w plecy, krew karanego aż pod sufit sali tryskała.
Obaczmy sami, jakie miał następstwa ten pozornie niewinny instrument morderczy dla dwóch towarzyszy kajdan, których wydano Sorbonne’owi.
Dzwon na galerach, który się odzywa tylko w takich wypadkach, nazajutrz po dostawieniu dwóch złoczyńców, zwołał już wszystkich osadzonych na plac kary jeszcze przed szóstą z rana, aby widowisko nie przeszkodziło robocie.
Sorbonne, ten olbrzym herkulesowéj siły, stał gotowy przy karnéj ławie, gdy zewsząd przybywali więźniowie i nadzorcy. W szerokiém, ogromném kole, ustawiło się razem z majtkami i żołnierzami przeszło cztery tysiące ludzi.
Nawet tutaj, gdzie większa część otaczających widzieć miała okropne cierpienia współtowarzyszy, ciekawość tak dalece opanowała umysły, że powstał gwałtowny ścisk.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/764
Ta strona została przepisana.