Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/766

Ta strona została przepisana.

trupa. Tego słabsze ciało już może inna wewnętrzna choroba do śmierci przygotowała, bo nie mógł przeżyć trzech razów — nie przebudził się jak jego towarzysz do męczeńskich boleści.
Widok ten wywarł wrażenie na Furschu i Edwardzie. Kiedy ze starym Armandem Recottem siedzieli na galerniczym okręcie, poranny widok stał im ciągle na oczach, obraz krwią zbroczony, który dla wszystkich powinien być przestrogą.
Armand był to łagodny nadzorca, bo był niewinnie skazany — nie upatrywał więc w Furschu i Edwardzie ciężkich przestępców i nie obawiał się ich.
Jego historya, którą opowiadał jednego z następnych wieczorów, z gdy dwoma zbrodniarzami wracał do domu, dowodziła najlepiéj, że był jedną z pożałowania godnych ofiar fałszywego podejrzenia.
— Czy przypominacie sobie, spytał, że w grudniu 1835 roku w Grenobli popełniono straszliwe morderstwo na osobie blizko czterdziestoletniéj wdowy Noirowéj? Ty, zwrócił się do Furscha jako do starszego, zapewne słyszałeś o téj zbrodni. Dobrodziejkę mojego życia, poczciwą chorą kobietę, która wcale dzieci nie miała, a mnie całém zaufaniem zaszczycała, znaleziono zamordowaną w pokoju.
Opuściłem ją poprzedniego wieczoru około godziny dziewiątéj wieczorem, wcześniej niż zawsze, bom jéj zwykle czytywał do godziny dziesiątéj. Zaczęła mi gwałtownie iść krew z nosa, a że chustka moja już zupełnie przemokła, troskliwa wdowa prosiła, abym ją zostawił w jéj mieszkaniu, obiecując że mi ją każę wyprać, a natomiast dała mi swoją dla zatamowania krwi. Gdym się z nią żegnał, nie przewidując wcale co nastąpi, chustkę jéj z sobą zabrałem.
Nazajutrz rano jeszcze w łóżku leżałem, opowiadał siwy Armand Recotte, który od roku 1835 gnił na galerach, policyanci wpadli do mojego ubogiego pokoju. Wdowę Noirową zamordowano w nocy, i na mnie, który ostatecznie