u niéj bywałem i z nią — miałem stosunki, padło podejrzenie, że szlachetną, dobrą, a na moje nieszczęście i bogatą wdowę zamordowałem.
Nic nie pomogły moje zaklinania się, przysięgi.... Zaprowadzono mnie do aresztu i znaleziono u mnie krwią splamioną chustkę od nosa, na ktôréj wyszyte było imię wdowy. Porównanie téj chustki ze znalezionemi w komodzie wdowy, nie pozostawiało żadnéj wątpliwości, że wszystkie były zupełnie jednakowe, i na mocy tak wyraźnego podejrzenia obwiniono mnie o morderstwo, o morderstwo pełne zgrozy krwią okrytéj wdowy.
Nic nie pomogły moje opowiadania o poprzedzającym wieczorze, ani moje dokładne przytoczenia wszelkich faktów, nikt nie wierzył biednemu Armandowi Recotteowi, który prawdę wyznał, mówiąc o gwałtowném ujściu krwi z nosa — śmiano się — mniemano, że jestem bardzo zręcznym mordercą i mam w pogotowiu dobrą wymówkę. Na zasadzie znalezionéj u mnie krwią splamionéj chustki skazano mnie na śmierć za morderstwo dokonane na wdowie Noirowéj....
Stary, osiwiały Recotte i teraz ilekroć opowiadał historyę swojego życia, tak był wzruszony, że jego zapadłe oblicze zmieniało się z bólu i żałości.
— Czuli wprawdzie wszyscy, że to może jakiś zbieg okoliczności i fałszywych podejrzeń oddaje niewinnego pod topór sprawiedliwości, — i ułaskawiono Armanda Recotte’a, którego niepocieszona stara matka na śmierć się zamartwiła, którego brat wstydzić się musiał nazwiska, bo i ja je nosiłem — na dożywotnią karę na galerach.
Wkrótce będzie już lat dwadzieścia jak tu jęczę; zaledwie czterdzieści lat dopiero liczę, a już mnie mają za starca!
Oto jest przekleństwo fałszywego podejrzenia, zakończył dziekan, stojąc na galerowym okręcie z Edwardem i Furschem; oto jest przekleństwo mojego życia!
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/767
Ta strona została przepisana.