Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/769

Ta strona została przepisana.

łączący go ze wspólnikiem mordu, podniósł on i ukrył podłużny kawałek żelaza.
Po upływie kilku tygodni udało mu się w tém żelazie ponacinać zęby, a potém wśród nocnéj ciszy, kiedy wszyscy galernicy po całodziennéj ciężkiéj pracy, w ciężkich troskach odpoczywali, nakształt toczenia drzewnego robaka lub sapania śpiącego przepiłować zamknięty żelazną sztabą łańcuch, właśnie w tém miejscu, gdzie pierścień łańcuchowy wiązał go z Edwardem.
Nadzorcy nie zauważyli tego, równie jak Armand, że jedno ogniwo tego łańcucha zrobiło się cieńsze bo Fursch tak był przebiegły, że do swojéj powolnéj roboty wybrał miejsce zakryte przyległym pierścieniem.
Teraz przygotowanie tak daleko zaszło, iż potrzeba było jeszcze tylko krótkiego użycia pilnika, aby łańcuch na dwie części rozłożyć, tak aby potém każdy z obu skazanych łatwo mógł go do nóg swoich przymocować i poruszać niemi bez brzęku.
Święto Napoleona obchodzone na galerach przez obfite użycie wina nadeszło, a nadzorcy pewni, że ich więźniowie nie myślą o ucieczce, zaprowadziwszy skazanych wieczorem do właściwych sal, udali się spokojnie na biesiadę, w któréj sądzili, że tém spokojniéj mogą wziąć udział, że także i gubernator z inspektorami siedział przy wieczerzy galowéj w oddalonym gmachu komendanta.
Fursch i Edward, niecierpliwie oczekujący od tak dawna upragnionéj nocy uwolnienia, nie bez bojaźni jéj wyglądali, bo jeszcze żywo mieli w pamięci ową straszliwą karę, jaka spotkała dwóch poprzednich zbiegów, leżeli, śpiąc na pozór obok innych więźniów na tapczanie.
Gdy Fursch zmiarkował, że wszyscy głębokim snem zasypiają, a głucho dochodząca wrzawa wskazała mu, że i nadzorcy nad miarę już użyli wina, trącił ostrożnie rudego w ramię, a gdy ten z grubéj wełnianéj kołdry wyrwał kilka strzępów żelazem, które zawsze przy so-