w nim zapewne uczucie litości, nietylko dla Małgorzaty ale i dla Eberharda.
Król przypomniał sobie, iż w obrzydłém oskarżeniu Schlewe utrzymywał, że dziewczę to nie miało żadnego nazwiska, że także książę de Monte-Vero nazwisko von der Burg bezprawnie nosił.
Król przypomniał sobie, że gdy Eberhard opowiadał mu niezmiernie wzruszającą historyę swojego życia, odkrył mu w końcu, że stary Jan von der Burg oddał Bogu ducha, mówiąc:
— „Ty nie jesteś moim synem.“
Musi zatém w dokumencie, który według doniesienia Schlewego znaleziono przypadkowo w starém biurku, w klasztorze Heiligstein, istnieć jakiś ślad, jakieś zeznanie o rodzicach Eberharda.
Król zapragnął naocznie widzieć ten dokument i rozkazał, aby mu go przyniesiono.
Schlewe uwiadomiony o tym rozkazie, usiłował odwieść króla od tego żądania i rozerwać go, mówiąc sobie w duchu, że chociaż postąpił według treści, jednak z tego starego dokumentu mogą się rozwinąć nowe badania, w skutkach swoich nieobliczone.
Udało mu się też dosyć długo powstrzymać króla zręcznie od tego zamiaru, lecz potém król powtórzył żądanie swoje tak energicznie, iż baron dłużéj zwłóczyć nie śmiał.
Nie domyślał się też wcale, jakie następstwa sprowadzi ten dokument, który z razu wyświadczył mu taką usługę; przyniósł go więc królowi jako akt, który zresztą uważał już za żadnéj nie mający wartości.
Późno już było następnéj potém nocy, gdy zaufany sługa króla, stary Bittelmann, nagle usłyszał gwałtowne dzwonienie. Przeląkł się sądząc, że to może attak jakiéj choroby, i bardzo szybko pośpieszył do sypialni krôlewskiéj.
Zdziwiony postrzegł, że król czego nigdy dawniéj nie bywało, w łóżku tak długo czytał.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/779
Ta strona została przepisana.