— Bittelmann, rozkazał, i niewątpliwie widać było, że się w nim dzieje coś nadzwyczajnego; śpiesz do oficera zamkowéj straży i rozkaz mu w mojém imieniu, aby natychmiast otworzył więzienie, w którém dotychczas książę de Monte-Vero jeszcze pozostaje.
— Najjaśniejszy pan chcesz wśród nocy...
— Chcę, aby téj jeszcze chwili wypuszczono go na wolność!
— Nie uwierzą mi, najjaśniejszy panie!
— Weź ten pierścień i śpiesz. Natychmiast przyprowadź tu księcia de Monte-Vero, pragnę z nim pomówić.
Bittelmann poszedł, nie mógł pojąć, co się zrobiło z królem, którego najmniejszą kryjówkę serca znał dokładnie.
Dobrodziejstwem to było dla niego rzeczywiście, iż miał księcia oswobodzić i na górę przyprowadzić, bo ten stary, uczciwy sługa bardzo dobrze pojmował, że Eberhard byłby wierniejszym i szlachetniejszym doradcą niż Schlewe i ministrowie, ale nie wiedział jakim sposobem to się stało, że w zdaniu króla tak szybka zajść mogła zmiana.
Gdy zabrawszy pierścień na znak swojego upoważnienia, śpieszył na dół, król wstał z łoża i prędko przywdział poranne szaty — mocno był wzruszony i rozrzewniony.
— Czarno zakwefiona dama, rzekł, powtarzając tekst dokumentu: amulet ze znakiem, karę konie, korona na chustce — niema wątpliwości... Tak, tak, głos wewnętrzny powiada mi: on jest synem Krystyny i Ulricha. Uciekła, bo owoc swojéj nieszczęśliwéj miłości zataić, ukryć pragnęła. Umarła, bo dłużéj żyć ani śmiała, ani mogła. To właśnie zaraz przy pierwszém widzeniu tego człowieka uderzyło mnie, co niegdyś serce moje tak silnie ku niemu pociągnęło.
Starzejący się król, którego włos już siwiał, stał tak aż do głębi duszy wstrząśniony; musiał pokonać to, czego dopiero doświadczył, musiał, gdy z sypialni swo-
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/780
Ta strona została przepisana.