Król patrzał na odchodzącego jak na swego dobrego ducha — ręką przesłał mu jeszcze ostatnie pożegnanie, i gdy książę de Monte-Vero wyszedł, król mocno wzruszony długo jeszcze przechadzał się po salonie.
W nocy jeszcze własną ręką przygotował rozkazy, skazujące na wygnanie barona Schlewego i przełożoną klasztoru Heiligstein, tudzież dymissye ministrów.
Nad rankiem dopiero, ulegając prośbom starego wiernego sługi, położył się, aby przez kilka godzin spocząć.
Gdy Eberhard wrócił do pałacu, nie czując najmniejszego strudzenia załatwił kilka otrzymanych listów i wydał rozmaite rozporządzenia, które podczas jego niewoli musiały być zawieszone. Marcin mocno wzruszony, wylewał łzy radości, gdy nakoniec ujrzał znowu swojego ukochanego pana, Sandok zaś padł na kolana i swoim zwyczajem całował szaty Eberharda.
Książę de Monte-Vero podniósł go, łagodnie broniąc mu takiego objawu radości. Postawił obraz swojéj pięknéj, dostojnéj matki na biurku, aby go miał zawsze przed oczami a następnie czytał dokument starego Jana, wykrywający tajemnicę jego urodzenia.
Eberhard zamierzał wyjechać do Paryża, gdzie powoływały go rozmaite ważne sprawy dotyczące Monte-Vero. Chciał tam przebyć czas do osądzenia jego córki, a potém dalsze powziąć postanowienia.
Wtedy okaże się, czy jego córka z winy téj co ją na nędzę i hańbę wydała, została występną, czy też w skutek mściwych planów Leony i Schlewego niewinnie uwięziona była, i to ostatnie Eberhardowi wydawało się możliwém.
Jednego z następnych dni, Eberhard tylko w towarzystwie murzyna, który zawsze mocno ubolewał, gdy panu swojemu towarzyszyć nie mógł, wyjechał do zamku księżny Karoliny — potrzebował pożegnać ją; był to święty obowiązek, który spełnić pragnął nim ojczyznę opuści.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/788
Ta strona została przepisana.