usta kiedykolwiek obdarzyły mężczyznę — niech będzie pieczęcią na grobie, w którym przeszłość składamy! Odjeżdżasz. Cel swojego życia znajdziesz w pożytku dla świata, jako charakter podziwienia godnéj wzniosłości — nauczę się moje chybione życie bez szemrania, bez narzekań łatwo znosić w jakimś klasztorze. Miejsce opatki w Heiligsteinie wakuje, namyślę się. Tam przyjmę zasłonę!
— Pamiętaj o mnie w twoich modlitwach! powiedział Eberhard i wziął pocałunek z ust księżniczki. Znajdziesz w klasztorze wiele do naprawienia i zdziałania! Niech cię Bóg ma w swojéj opiece!
Książę de Monte-Vero po raz ostatni pożegnał księżniczkę Karolinę — po raz ostatni uśmiechnęła się do niego przez łzy spojrzeniem miłości...
Gdy Eberhard wyszedł z pokoju, Karolina padła na sofę — obu rękami zakryła twarz łzami zalaną — cierpiała niewypowiedzianie.
Serce dziewicy, które po raz pierwszy kocha, po raz pierwszy poczuwa cały żar, a potém wyrzec się tego musi, tak ciężką przechodzi próbę, jak żadna inna istota.
Życie ustaje, słońce traci swój blask, kwiaty barwę i zapach — zdaje się, że śmierć tchnęła na wszystko w koło, że się niebo i ziemia zapadły, że wieczna noc zaległa na udręczoném sercu.
Po upływie kilku tygodni księżniczka Karolina wyjednała sobie u króla pozwolenie przywdziania welonu. Otrzymała je, bo król znał i szanował powód tego żądania.
Karolina zajęła miejsce wygnanéj Leony, i rzeczywiście była pobożną siostrą, wzniosłym wzorem dla innych mniszek w Heiligsteinie.
Eberhard zaś, właśnie gdy miał zamiar wyjechać, otrzymał wiadomość, że Samuel Bartels, grabarz przy cmentarzu św. Pawła, mocno zachorował i życzy sobie z nim widzieć się.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/793
Ta strona została przepisana.