Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/794

Ta strona została przepisana.

Przypomniał sobie niemego chłopca, któremu niegdyś ocalił życie, i niezwłocznie pośpieszył do małego domku przy cmentarzu, w którym przyjęła go stara Urszula rozpaczliwemi gestami.
— On umiera, umiera! krzyczała załamując ręce — już się wszystko skończyło — o ja biedna istota! Całe moje życie tu przy nim strawiłam i przebolałam, teraz muszę iść żebrać!
— Waszemi głośnemi narzekaniami nie dajecie spokojności choremu! upomniał ją Eberhard; pocieszcie się, gdzie będzie mały głuchoniemy, tam i dla was znajdzie się miejsce!
— O dostojny panie! Pan Bóg nam was zesłał! rzekła stara; ponieważ widzę, że kochacie małego Janka, więc go będę strzegła jak oka w głowie!
— Tymczasem doglądajcie chorego! odpowiedział Eberhard; i przystąpił do ubogiego łoża człowieka, który zawsze miał tylko do czynienia z umarłymi, a teraz sam był blizki śmierci!
Poznał jednak jeszcze księcia i prosił, aby gdy, nie ma nikogo na świecie, komuby mógł powierzyć majątek, raczył zlitować się nad małym, niemym chłopcem. Eberhard przyrzekł mu, że dziecię weźmie do siebie i każę wychowywać; uspokojony więc stary Samuel Bartels, w kilka dni późniéj na wieki zamknął oczy.
Dla człowieka, który w życiu swojém tylu innych ludzi umieścił na wieczny spoczynek, wykopano podobny grób, i spuszczono go do zimnéj ziemi.
Eberhard trzymając chłopca na ręku, stał przy grobie i modlił się — potém chłopca z Urszulą zabrał do pałacu.
Rozkazał aby małemu niememu Jankowi okazywano wszelką troskliwość i miłość, i cieszył się wdzięcznym uśmiechem dziecka, które z tęsknotą zawsze ku niemu wyciągało ręce, ilekroć się ukazał.
Stara Urszula została jego piastunką, a chłopak z każdym dniem się rozwijał.