Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/798

Ta strona została przepisana.

owszem, otaczające ją piękne powietrze i spokój sprawiły, że na nowo zakwitła i miłą skromnością promieniała.
Cztery lata przepędziła Małgorzata w chacie staréj Dziczki, która ją zwykle zostawiała w lesie, sama zaś w dniach targowych chodziła do miasta.
Szukający Małgorzaty z boleścią, nie mogli wcale trafić na jéj ślad, i już utracili nadzieję znalezienia jéj kiedykolwiek, bo coraz bardziéj utwierdzano się w przekonaniu, że zrozpaczona Małgorzata po opuszczeniu gmachu sądowego śmierć sobie zadała.
Eberhard był w Paryżu, ale mimo że liczne jego usiłowania względem wynalezienia straconéj dotąd okazywały się nadaremnemi, miał on w stolicy wielu umocowanych, którzy nie szczędzili starań, aby koniecznie trafić na ślad Małgorzaty.
Wtém przypadek chciał, że stara Dziczka zachorowała i że wyczerpały się potrzebniejsze środki żywności; nie było więc co namyślać się — Małgorzata w zastępstwie staréj musiała wyruszyć do miasta.
Sprzyjało jéj widocznie najobfitsze błogosławieństwo! Przynosiła do domu zawsze więcéj pieniędzy za swoje zioła aniżeli dawniéj stara, a i poszukiwanie ich szło jéj tak prędko, że przytém zawsze jeszcze miała czas na doglądanie i pomaganie staréj.
Lecz raz stara nadaremnie oczekiwała jéj powrotu — Małgorzata jak zwykle bardzo rano wyszła do miasta — ale nie wróciła do chatki w lesie!
Idąc przez ulice i przedając na placach swoje zioła, ujrzał i poznał ją wysłaniec Leony, ów zbiegły zbrodniarz, który przybył dla usłużenia zemście téj kobiety na Eberhardzie!
Rudy Dzik, tak, że na niego nie uważała ani poznała, nie spuszczał z oka nakoniec znalezionéj, i gdy Małgorzata ku wieczorowi zabierała się do powrotu, udał się za nią, aby gdy nadaremnie usiłował chytrością przy-