Był on niemy, trudno mu było wyjawić to, co go napełniało, za to tém obfitsza była jego mowa wewnętrzna, tém obficiéj rozwijały się w nim spostrzeżenia i uczucia.
W dziesiątym czy jedenastym roku życia miał już duszę tak rozwiniętą i rozległą, jak zaledwie inni chłopcy w latach piętnastu — a chociaż nikomu, tego co się w nim działo domyślać się nie dozwalał, księcia jednak, gdy z nim przez znaki lub litery rozmawiał, uderzała kiedy niekiedy jasność jego odpowiedzi, tak, że często z wielkiém zajęciem badawczy wzrok wpajał w małego Janka.
Szczególny traf! Jan wziął do siebie Eberharda i z ojcowską miłością wychował go, Janowi także miał on to samo teraz wyświadczyć, jakby Bóg chciał mu nastręczyć sposobność wywiązania się z długu!
I ta myśl właśnie spowodowała pełnego uczuć księcia, że niezmiernie kochał małego, niemego blondynka syna grabarza, ale także surowo się z nim obchodził.
Burzliwa niesforność chłopca, objawiająca się w jego zabawach, częstokroć zmuszała Eberharda do ukarania go; szalona dzikość, z jaką właził na najwyższe drzewa lub pływał w łódce po ogrodowym stawie, nieraz trwogą przejmowała starą Urszulę, która nie umiała inaczéj sobie poradzić, jak przywołując księcia — a wtedy pomagała zawsze jego surowość!
Przy nauce przeciwnie Janek był tak gorliwy i poważny, że pod tym względem sprawiał tylko radość Eberhardowi, a jak opowiadała stara Urszula, małego tego podrzutka Samuel Bartels pewnéj zimowéj nocy znalazł na cmentarzu.
Opowiadała to tém chętniéj, bo bądź co bądź chciała zwalić z siebie podejrzenie, jakoby wspólne jéj pożycie ze starym grabarzem nie było czyste, do którego to przekonania, jak mówiła, ludzie zawsze za nadto byli skłonni.
— Janek, jest to podrzutek, a podrzucanie dzieci
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/822
Ta strona została przepisana.