ną i pośpieszył tam, aby w swoim myśliwskim kryształowym kubku przynieść orzeźwiającéj wody, o ktôréj z doświadczenia wiedział, że skutecznie działa.
Gdy wyszedł z pawilonu, teraz dopiero postrzegł, że go otacza baryera — ale nie zważał na to, w téj chwili największego kłopotu nie obchodziłaby go wiadomość, że ten pawilon należy do parku księcia Waldemara.
Z późnego wieczoru zrobiła się noc; gdy doszedł do strumienia, i gdy z napełnioną czarką prędko wracał, księżyc rzucił na las swoje pierwsze srebrzyste promienie. Z bijącém sercem wrócił do pawilonu — pełen troskliwości szybko otworzył drzwi.
Wtém rozjaśnioném okiem ujrzał, że księżniczka prawie ocuciła się — lecz jeszcze była bezsilna i niezupełnie przytomna — drobne ręce swoje przyłożyła do twarzy...
— Co się zemną stało? gdzie jestem? poszepnęła; czy ja marzyłam?... Zdaje mi się, że tylko co słyszałam czyjeś głosy...
— Moja łaskawa księżniczko!... mówił Eberhard, powoli przybliżając się.
Karolina spojrzała na niego piękném okiem, — jakiś blask szczęścia zaświecił na jéj twarzy, na którą przez wysokie okno padało jasne światło księżyca, — w chwili gdy wyciągnęła ręce do Eberharda, chcącego przyjść jéj w pomoc, przedstawiała zachwycający obraz.
— Jesteś pan tutaj? spytała rumieniąc się lekko; — gdzie moja matka? gdzie są moje damy dworskie i inni goście?
Eberhard ostrożnie i z uszanowaniem opowiedział jéj co się stało, i podał świeżą wodę, aby się nią orzeźwiła.
— Mocno dziękuję, panie hrabio, za pańską na takie narażenie się wystawiającą go opiekę! Czémże mogłam zasłużyć, abyś mi pan tak starannie i z tak szybkiém zdecydowaniem przyszedł w pomoc?
— Był to tylko obowiązek ludzkości! ceremonialnie kłaniając się i cofając, odpowiedział Eberhard; — sądził,
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/83
Ta strona została przepisana.