To szybkie szerzenie się płomieni, tém było dziwniejsze, że korytarze i posadzka w werandzie i wchodzie były marmurowe. Wnet znaleziono rozwiązanie téj zagadki.
Na częściach drewnianych i na murze, spalonych tylko i zwęglonych z jednego boku, a z drugiego ugaszonych, znaleziono niezaprzeczone ślady oliwy i smoły, obficie rozlanych dla podsycenia ognia.
Podobne ślady znalazły się i na okolicznych drzewach.
Płomienie jeszcze ciągle wznosiły się w górę.
Eberhard znajdował się wewnątrz domu i ztamtąd rozporządzał ratunkiem.
Nieustraszony, z zimną krwią stał w pośród płomieni jak nietknięty.
Przerażeni i troskliwi o niego Marcin i Sandok, nadaremnie usiłowali skłonić księcia do opuszczenia palących się przestrzeni, sami zaś zagrożeni niebezpieczeństwem, ratowali kosztowności i papiery.
Wtém nagle przypomniano sobie starą Urszulę.
Szukano jéj — wołano — nadaremnie.
Murzyn utrzymywał, że gdy jeszcze był w pałacu, słyszał przeraźliwy krzyk, ale sam zagrożony niebezpieczeństwem życia, w tém straszném zamieszaniu o wszystkiém zapomniał.
Urszula zawsze jeszcze znajdowała się w palących się pokojach.
Eberhard z zimną spokojnością opierający się ogniowi i usiłujący odebrać mu wszelkie pożywienie, gdy go także i sikawki tłumiły, zaledwie posłyszał nazwisko staréj Urszuli, zaraz się domyślił, że pozbawiona pomocy, osłabiona wiekiem i sztywna, musi się jeszcze znajdować w sypialni małego Janka.
Bez namysłu więc i nie zważając na trwożliwe wołania daléj stojących, pośpieszył Eberhard przez dym i płomienie, przez gruzy i węgle, do tego pokoju.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/841
Ta strona została przepisana.