śnienia, których doznała, nie pozostawiły po sobie szkodliwych skutków.
Ale temu grożącemu śmiercią wypadkowi towarzyszył cud.
Eberhard nie mylił się.
Janek w chwili śmiertelnéj trwogi i niewypowiedzianego przestrachu, odzyskał głos i mowę, które niegdyś dziwnym wypadkiem utracił.
Słowa, które w gorączkowych fantazyach wymawiał, były jeszcze niewyraźne i niedokładne, lecz lekarze przyobiecywali wzruszonemu księciu, że jeżeli chłopiec pozostanie przy życiu, to nie będzie jak dotąd niemym, bo wprawa i dobry kierunek, wkrótce mowę jego uregulują.
Zdrowie pomimo najwyszukańszéj troskliwości wracało bardzo powoli, ale Eberharda cieszyło już i to, że w ogólności torowało sobie drogę.
Przeminął przeszło rok po nieszczęśliwym pożarze, a Janek tak dokładnie opisał księciu osoby dwóch nieznajomych, którzy byli w parku, iż ten nie mógł dłużej wątpić, że to byli dwaj zbrodniarze Fursch i Edward.
Postanowił więc teraz gdy nadszedł czas, sam ich ukarać i uczynić nieszkodliwymi, bo się przekonał, że dla tych niebezpiecznych czeladników Schlewego, nie ma dosyć warownego i strasznego więzienia.
Sandok jako zręczny i gorliwy szpieg księcia, wywiedział się, że baron miał z nimi stosunki.
Murzyn zwykł był swoje z podziwienia godną przebiegłością nabyte wiadomości kommunikować Marcinowi, aby się z nim pierwéj naradzić, nim pana o rezultacie zawiadomi.
Tak więc i teraz olbrzymi sternik i muskularny murzyn stali w parku zupełnie odnowionego pałacu przy ulicy Rivoli.
Rozmawiali bardzo cicho, aby ich nikt nie usłyszał, a bardzo zapewne coś ważnego Sandok donosił, bo błyszczącemi oczyma tak przewracał, że ich białka widocznie
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/845
Ta strona została przepisana.