możesz być spokojny... pod poduszkami mojego wezgłowia!
— Godne zazdrości listy! szepnął von Schlewe.
— Pobożny Józef donosi mi, że ta dziewczyna jest bardzo cierpiąca, i że za kilka tygodni muszę się przygotować do przyjęcia wiadomości o jéj śmierci!
— I żadnéj łzy w pięknych pani oczach?
Hrabina udała, że nie słyszy tego pytania barona.
— Ten pobożny Józef podoba mi się — równie jest punktualny jak usłużny! mówiła daléj.
— I ja lubię takich ludzi — można się nimi posługiwać!
— O, panu zawdzięczam dwóch, nam oddanych, na których śmiało liczyć możemy!
— Jeżeli nie zawsze wszystko się im udaje, jednak zawdzięczamy im bardzo ważne usługi! przypomniał von Schlewe.
— Niewątpliwie, ludzi pańskich nie chcę bynajmniéj poniżać pochwałą, jaką oddaję owemu mnichowi!
— Sądzę, że łaskawa hrabina dotąd jeszcze przebaczyć im nie możesz, że wypadek zeszłoroczny przy ulicy Rivoli, skończył się na mniejszém niż mniemano!
Oboje rozmawiający widocznie przekonani byli, że są bezpieczni i że ich nikt nie słyszy.
— Obmyśliłeś baronie tak wyborny plan, iż zawsze winnam ci wdzięczność, za zręczne kierownictwo!
— Zasługiwałbym na wdzięczność pani hrabino, wtedy tylko, gdyby nakoniec znienawidzony był zginął! Lecz on należy do rzędu ludzi, których pozbyć się nie tak łatwo, sądzę, że dosyć mamy na to dowodów!
— I jego godzina wybije, baronie! Tymczasem bądźmy zadowoleni!
— Ostrożnie, moja droga, książę ma wszędzie swoich szpiegów, a między nimi, jak mi dzisiaj doniósł Fursch, ma się odznaczać czarny murzyn Eberharda!
— Nie boję go się!
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/857
Ta strona została przepisana.