Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/858

Ta strona została przepisana.

— Fursch poprzysiągł mu śmierć, od czasu jak ten Sandok wpadł na jego ślad — dwaj wiadomi ludzie musieli opuścić klasztor, bo się w nim nie czuli bezpiecznymi.
— I gdzie się teraz znajdują?
Baron wymienił jakąś ulicę i nazwisko, ale Sandok nie mógł ich dosłyszeć, choć przytknął ucho do dziurki od klucza.
— Fursch utrzymuje, że poznał murzyna idącego tutaj; radzę zatém, łaskawa pani, mieć się bardzo na ostrożności — dodał von Schlewe.
— Bądź spokojny, baronie!
— Wiem, że pani zawsze przebywasz sama w swoich pokojach!
— Więc pan mniemasz, że czarny...
— Nic nie będzie dziwnego, jeżeli znajdzie drogę do wybadania wszelkich tajemnic!
— Nie obawiaj się tego, baronie; książę de Monte-Vero nigdy nie zezwoli i nie dopuści tego rodzaju rzeczy, znam go!
— O tém jestem przekonany, poczytuję sobie za obowiązek przypomnieć pani możliwość. Wszystkiego obawiać się należy, i zawsze mieć na baczności! Od pani do służby, zawsze przecięż prędko dostać się można?
— Są wszędzie dróty od dzwonków i — znasz mnie baronie — bardzo ładny rewolwer leży zawsze obok moich poduszek, w fazie potrzeby umiem go użyć!
— To mnie uspakaja, dostojna pani! Bardzo jestem pani przychylny, bardzo o nią troskliwy!
— Bardzo dziękuję, baronie! Jestem strudzona — przebacz, że odchodzę do swoich pokojów; zalecam ci, abyś raczył spojrzeć jeszcze raz na zachwycającą Ewę, nim wrócisz do Paryża!
— Nowe zjawisko w twoich salonach.
— Najpiękniejsza ze wszystkich! chwaliła hrabina.
— Niechże mi będzie wolno podziwiać dobroć pani! Oby najłagodniejszy sen towarzyszył pani na miękkich