Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/859

Ta strona została przepisana.

poduszkach i czarował cię najpiękniejszemu marzeniami! poszepnął baron i ukłonił się, niosąc rękę Leony do ust Swoich?
Sandok odskoczył ode drzwi.
Posłyszał szelest jedwabnéj sukni w przyległym pokoju.
Prędko i gładko jak wąż przesunął się po kobiercu buduaru, ku firankom przy oknach; były szerokie, ciężkie i fałdziste.
Nie namyślając się wskoczył za nie i lekką ręką tak uporządkował ich fałdy, że niczyje oko nie mogło domyślać się za niemi ukrytego człowieka.
Miejsce było dobrze obrane — z téj kryjówki Sandok mógł nietylko przejrzeć cały buduar, lecz także jeżeli hrabina zasunie ciężkie zasłony sypialni, zajrzeć i tam chociaż tylko z jednéj strony.
Murzyn wstrzymał oddech, bo otworzono drzwi przyległego pokoju i czyjaś ręka odsunęła portyerę.
Była to pokojówka hrabiny, czarującą ładna dziewczyna, która w lewéj ręce niosła ciężki, kilkoramienny lichtarz złocony, a prawą otworzyła portyerę, aby wpuścić panią.
Leona miała na sobie białą powłóczystą suknię i na niéj okrycie — weszła do buduaru jak królowa — jéj wysoka, bujna, dumna postać była imponująca, pełna zimna twarz zawsze jeszcze piękna, bo przy czarnych gustownie ułożonych włosach, blade jéj rysy interesująco wyglądały.
Pokojówka postawiła lichtarz na marmurowym stoliku.
Z wielkich alabastrowych czar, które trzymały anioły, wychodziły cudne zapachy, bo w nich leżały kwiaty i spadały gałęzie i liście.
Na stołach daléj przy ottomance stały owoce, a pokojówka nalała w kieliszek szumiącego wina, i lichtarz ścienny rozjaśniła.
Hrabina zbliżyła się do okna — zasłony, których edna strona zakrywała murzyna, otwierały wolny widok