Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/860

Ta strona została przepisana.

na ogród zamkowy, pokryty głębokim nocnym spokojem, gdy na dole w salonie, jeszcze się odbywały ucieszne orgie.
Ale już podjeżdżały karety, zabierające znakomitych panów.
Gdyby Leona jeszcze krok daléj postąpiła, byłaby może zasłonę daléj podsunęła, aby się dostać do wysokiego arkadowego okna, a Sandok byłby może nie uszedł jéj wzroku — pochylił się w tył.
Lecz hrabina nie przystąpiła bliżéj.
— Franciszko, rzekła do pokojówki, otwórz sypialnię!
Ładna dziewczyna zamknęła drzwi przyległych pokojów i od korytarza i drobną ręką rozsunęła portyerę tak długo zasłaniającą obficie umeblowaną sypialnię.
Franciszka postawiła świecznik na stole w téj przestrzeni i zapaliła lampę, która się paliła blizko łóżka hrabiny jedwabnemi firankami otoczonego, tuż obok filaru, który u spodu wyglądał jak stolik.
Poczém odeszła do buduaru.
Leona usiadła na krześle, stojącém przed wysokiém zwierciadłem w buduarze.
Sandok z ukrycia śledził każde jéj poruszenie.
Franciszka ostrożnie wprawną ręką wyjęła kwiaty z jéj czarnych włosów i rozwiązała je — potém zdjęła koronkowe okrycie z ramion pięknéj pani, która teraz podziwiać mogła w lustrze pulchną wspaniałość swojego łona i szyi.
W téj chwili na dole podjechały pierwsze powozy aż pod dach nad filarami i w kilka minut oddaliły się ze swoimi panami.
Leona wstała, powiedziawszy pokojówce jaką ma przygotować na jutro toaletę.
Franciszka wprawnie rozpuściła sznurówkę pulchnej hrabiny — która opadła.
Murzyn z cienia firanki spojrzał na śnieżyste łono, które pięknością kształtów przechodziło wszystko, co dotąd jego oko kiedykolwiek widziało.