daremnie dążyłam — może cię tam żal pokona, bo widziałam, że jesteś śmiertelny!
Poczujesz rękę hrabiny Ponińskiéj!
Już północ... myśli moje bujają jak wieżaste, dzikie bałwany morskie, skoro wspomnę o tobie! Wnętrze moje wzdyma się, skoro je napełniasz. Kto taką nienawiść nosi w sobie, ten nie prędzéj spocznie, aż znienawidzonego ujrzy i bez życia u nóg swoich leżącego!
Tak, ciebie, chociaż jako trupa, widzieć u nóg moich leżącego, oto namiętne życzenie!
Leona nie spocznie — Leona jest rodzoną córką męża, któremu cały świat do nóg upadł — ona po nim cokolwiek odziedziczyła! Ona panować pragnie, panować bądź co bądź!
A ty, który sądzisz, że się jéj oprzeć zdołasz, ty, który jéj litość dajesz do poznania, litość co ją jeszcze srożéj oburza — przedewszystkiém musisz być zgnębiony, przedewszystkiém musisz uczuć jéj potęgę; uczułeś już ją i poznałeś, ale to było tylko przygotowanie, przygrywka! Teraz zaczyna się dramat, a najpierwsza zginie twoja córka!...
Sandok słyszał każdy wyraz téj rozmowy saméj z sobą, która mu wszelką wątpliwość odjęła. Hrabina zamierzała zgubić córkę jego pana, byt wielki czas, aby się dowiedział; o miejscu jéj pobytu, aby można było jeszcze przeszkodzić téj okropności.
Ale i co do barona Sandok został objaśniony — on to był niegodziwym doradcą, zręcznym kierownikiem wszelkich zamachów — on to. Był owym czołgającym się szatanem, który na straszną karę zasługiwał.
Leona widząc się samą, przystąpiła do części ściany — znajdującej się naprzeciw zwierciadła.
Zbliżyła się do podłużnego obrazu olejnego, który przedstawiał piękny hiszpański krajobraz — po drugiéj stronie wisiał inny obraz przedstawiający nadbrzeżną norwezką okolicę.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/864
Ta strona została przepisana.