Zdawało się, że Leona zapomniała ukryć ją pod poduszkami, pod głowę, albo uważała, iż można ją bezpiecznie zostawić u stop filaru.
W pokojach panowała głęboka cisza — nic nie przeszkadzało spoczynkowi, któremu się teraz hrabina oddać miała.
Móc była ciemna — gośćie odjechali, bajadery zamku Angoulème odeszły do swoich pokojów — nawet służba już widocznie zasypiała, bo najmniejszego szmeru nie było słychać ani w sali, ani w innych przejściach.
Oczy Sandoka teraz bez przeszkody przejrzały łóżko hrabiny i wszystko co je otaczało, ona zaś sama, nie domyślając się, że szpieg księdza był tak blizko, leżała we śnie pogrążona.
Głowa murzyna ukazała się z po za firanki — wyciągnął ją — miał jeszcze wiele do wyśledzenia.
Obok skrzyneczki, tuż przy poduszkach hrabiny, leżał mały, ozdobny, kosztownie wykładany rewolwer — nad poduszkami zaś, tak, że Leona bez trudu dosięgnąć mogła, wisiała taśma od dzwonka ze złotą rączką.
Sandok myślał, że Leona już zasnęła, gdy nagle ostrzeżona pierwszém marzeniem, wydobyła z pościeli pięknie ukształtowaną, pulchną, białą rękę i położyła na skrzyneczce.
Na tak szczególne poruszenie, oczy murzyna jasno zabłysły — ale miał nadzieję, że tylko przypadek tak nieprzychylnie dla niego skierował rękę zasypiającéj i że ją zaraz znowu w pościeli ukryje.
Czekał na to ze wzrastającą niecierpliwością — nie — poruszona spokojność, zapanowanie nad sobą czatującego murzyna, gdy czuwa nad ofiarą i czeka stosownéj chwili, to godne podziwiania.
Sandok dobrą godzinę stał bez ruchu.
Lecz teraz zobaczył, że hrabina trzymając rękę n« skrzyneczce zasnęła — poznał to po cichymi, regularnym jéj oddechu.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/866
Ta strona została przepisana.