Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/869

Ta strona została przepisana.

Śmiało pochwycił za skrzyneczkę.
Od razu pochwycił schowane w niéj listy, i nim Leona zebrała jasne myśli i coś postanowiła, on wetknąwszy listy do kieszeni płaszcza, już był w buduarze.
Hrabina poznawszy szpiega księcia de Monte-Vero, sięgła po rewolwer, aby murzynowi przeciąć odwrót.
Wściekły krzyk wybiegł z jéj ust.
Rewolwer znikł, a przecięż jak zawsze położyła go przy skrzyneczce, teraz pozbawionéj tego co w sobie zawierała.
Sięgła po sznurek od dzwonka, aby gwałtowną wrzawą niepodobném uczynić murzynowi wyjście z zamku.
Ale sięgała nadaremnie.
Spojrzeniem przekonała się, że szpieg księcia oszukał ją.
Sandok już wyszedł z buduaru.
Rozgniewana, wyskoczyła z pościeli.
Szybko okryła się ranném okryciem — sama chciała przeszkodzić ucieczce murzyna.
Leona liczyła, że Sandok udał się przez główne drzwi, i zwoławszy służące, pośpieszyła ku wyjściu.
Wtém usłyszała, że murzyn zbiega po schodach, prowadzących do małej tylnéj furtki.
Wściekle krzyknęła.
Sandok znał tę niezamkniętą drogę.
Gdy przybiegli słudzy, zręczny murzyn ze swoim łupem już był w cieniu parku, przez który uciekał z szaloną szybkością.
Hrabina nie mogąc się tak prędko uspokoić, rozesłała ludzi we wszystkich kierunkach, aby schwytali szpiega księcia i przyprowadzili go napowrót do zamku Angoulème.
Nadaremnie.
Murzyn Sandok był chytry i zwinny jak węgórz, kiedy chodziło o ujście przed ścigającymi.
Pędził więc jak wiatr.