Noc jeszcze była gdy wpadł do pałacu księcia.
Marcin zaprowadził go natychmiast do sypialni Eberharda, który pełny oczekiwania wyglądał wiadomości, jaką mu murzyn przyniesie.
Ten tryumfująco trzymał pakiet listów w czarnéj ręce i położył je na kobiercu obok łóżka księcia.
Po upływie kilku chwil Eberhard dosyć się dowiedział z listów Józefa, i natychmiast wyskoczył z pościeli.
Nie było czasu wypytywać murzyna, jak i kiedy doszedł do posiadania tych listów — chodziło o to, aby nie stracić ani sekundy, bo postawione było na kartę życie ludzkie, życie księciu de Monte-Vero równie drogie jak własne.
Rozkazał natychmiast aby czuwano we wszystkich bramach Paryża, iżby żaden posłaniec barona ani hrabiny przed nim na żadną drogę żelazną nie mógł pośpieszyć.
Było to wprawdzie niełatwe zadanie, lecz książę miał liczną i na wszystko gotową służbę, która już w kilka minut wyruszyła w różnych kierunkach, aby w domach poborców rogatkowych spełnić rozkaz Eberharda.
Marcin miał najważniejsze stanowisko na stacyi południowéj drogi żelaznéj.
Pociąg odchodził dopiero po południu dnia następującego.
Marcinowi polecono, aby wszelkiemi sposobami niedopuszczał, co bardzo przewidywać należało, aby baronowi z polecenia hrabiny nie dano nadzwyczajnego pociągu.
Wierny sługa Eberharda przybył właśnie w sam czas, aby przeszkodzić téj ostatecznéj ucieczce Leony.
Zamówił nadzwyczajny pociąg dla księcia de Monte-Vero, a posłańcowi hrabiny odmówiono oświadczając, że drugi pociąg nie może być wysłany, z obawy nieszczęśliwych wypadków.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/870
Ta strona została przepisana.