ryżu na prawdę wyprzedził drogę żelazną? chciwie zapytał von Schlewe: nie chciałem wierzyć temu!
— A jednak tak się stało!
— Jak to być mogło, mój pobożny bracie?
— Klasztory od niedawna bardzo mądry i roztropny mnich połączył i opatrzył drótami — po tych drótach przebiega iskra, a ta iskra pisze! objaśniał Antoni. Kiedy nieprzyjaciel, świecki książę, pociągiem do granicy pośpieszał, a pan szukałeś pomocy i rady w klasztorze przy ulicy św. Antoniego w Paryżu, twoje posłannictwo po upływie kilku godzin już było w moich ręku.
— Nie do uwierzenia — przepysznie! przyznał von Schlewe, który nie znał działania wtedy jeszcze nie zbyt rozgałęzionych telegrafów.
— Odniosłem się do Santa-Madre w Madrycie, prosząc o rozkazy, i zaraz zawczoraj otrząsnąłem odpowiedź pobożnego brata Józefa.
— A jak brzmiała?
— Że mam wypełnić pańskie żądanie!
— A książę — czy jest już tutaj?
— Nie panie — światowy książę zawczoraj niédaleko, od granicy miał przypadek, że w drodze spadł z końmi. Przypadek ten opóźni jego przybycie o jakie trzy dni!
— Zatém na prawdę pierwéj przybyłem? zapytał zazachwycony baron, a siwe oczy jego zabłysły.
— Tak jest panie, ale i światowy książę może także przybyć nad ranem, bo wynajął powóz i konie, doniósł mnich.
— Dziękuję wam tymczasem za tę usługę. Urządziliście wszystko wybornie i podziwiać muszę waszą władzę — lecz jeszcze jedno: tę cudzoziemską nowicyuszkę tu w klasztorze usunąć należy — książę nie powinien jéj znaleźć!
— Już to zrobiono, panie! odpowiedział mnich.
— I nie dostanie jéj — czy umarła?
— Pogrzebana, panie! złowrogo dopełnił Antoni.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/886
Ta strona została przepisana.