Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/913

Ta strona została przepisana.

Nadaremnie. Nie można było znaleźć żadnego śladu Małgorzaty. Eberhard zaczynał rozpaczać.
— Już skończyliśmy, powiedział stary Celestyn, gdy przyszli do wilgotnych piwnicznych ścian, które widocznie stanowiły fundament klasztoru.
Przekonałeś się światowy książę, stało się zadosyć twojéj woli.
— W połowie dopiero pobożny ojcze — pozostaje jeszcze do przejrzenia tamten drugi klasztor zakonnic!
— Klasztor zakonnic? biedząc się z myślami powtórzył Celestyn.
— Pobożne siostry śpią, jakże my mężczyźni możemy teraz wchodzić do ich cel? z wyraźnym wyrzutem odezwał się brat Antoni.
— Wyjednacie mi wstęp, pobożny ojcze, rzekł książę nie zważając na słowa mnicha, i stanowczo przemawiając do Celestyna, jakby mu przypominał, że ma do czynienia z wpływowym i wysokie stanowisko zajmującym człowiekiem.
— Teraz nie można panie! odpowiedział ojciec.
— W takim razie narażasz ojcze klasztor na nieprzyjemność, bo go każę strzedz i będę musiał wyjednać sobie w Madrycie rozkaz, który mi wszystko otworzy — królowa Izabella uczyni zadosyć mojemu żądaniu!
— Nie uczyni świecki książę, bo uczynić tego nie może! odpowiedział ojciec.
— Don Olozaga wyjedna mi to!
— Usiłowanie pańskie będzie daremne! Chociażbyś się pan odwołał do ks. de la Torre, do hrabiego de Reuss i do kogo chcesz. Santa-Madre stoi wyżéj wszystkich! Święte officyum tylko może tutaj rozkazywać!
— A zatém słuchaj ojcze, co na to odpowiem — i zważ dobrze każde moje słowo — bo każde jest przysięgą! Książę de Monte-Vero, który szuka swojéj córki i wie, że ona znajduje w jednym z waszych klasztorów, wypowiada wam wojnę, jeżeli jeszcze godzinę opierać się będziecie!