Wszakże i tak niezmiernie się zmartwił, gdy po kilku latach znalazł ją, w wieży bladą, nędzną.
Wziął ją do zamku, z troskliwą miłością pielęgnował ją — pokonany żarliwém uczuciem przytulił ją do serca, wybłagawszy u niéj na kolanach przebaczenie.
Małgorzata piękniejsza niż kiedykolwiek — wspaniałością rozjaśniony obraz anioła dla niego, przyciągnęła go do siebie, i drżący mgłosem wyznała mu swoją niewypowiedzianą, nigdy nieskończoną miłość — widziała się w jego objęciach, z których ją znowu śpiesznie wydarto — uroczyście obchodziła to rozkoszne widzenie się, i znowu napotykała coraz cięższe dolegliwości.
Ale miłość pozostała w obojgu.
Można było ich rozłączyć — można była karać ich, męczyć, na wieki rozłączyć.
Lecz miłość przepełniająca ich, pozostała nietknięta i wyższa nad wszystko.
Małgorzata modliła się za oddalonego.
Książę Waldemar, dla którego najpiękniejszy kwiat życia już na tym świecie nie istniał, zamknął ją jak świętość w swojém sercu.
Po krótkiém, bozko pięknem widzeniu się, coraz bardzjéi stronił od rozkosznego o rozrywki ubiegającego życia.
Wygnany wyjechał do Paryża — lecz żył samotnie i cicho pod przybraném nazwiskiem, jako człowiek prywatny.
Pracował wiele i badał rozmaite tajemnice przyrody dotąd nikomu nieznane.
Książę Waldemar, dawniéj tyle płochy, blady, z zapadłemi oczami przyjaciel rozkoszy, teraz stał się poważnym, cichym, szlachetnym mężem, który gdy na dwór powrócił, zakopał się w swoim zamku przy zwierzyńcu i odtąd unikał wyuzdanych przyjemności.
Zrobił się z niego piękny, silny mężczyzna.
Postać jego bujnie dojrzała, wyglądał zdrowy i silnie, był szlachetny i dumny, a przytém łagodny i przystępny.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/931
Ta strona została przepisana.