— O, ginę z gniewu i wstydu! Co sobie na dworze pomyślą, o moim domu?
— Z prawdziwie przeszywającą bezczelnością stworzenie to wciskało najdostojniejszym osobom niesmaczne obrazy, nędzne polne kwiatki...
— Jakto! najdostojniejsze osoby widziały, że...
— Widziały, że w domu podrzutków, zamiast pokuty i modlitwy, uprawiają się bezbożne sztuki! Czarodziejka zmusiła najwyższe osoby do kupienia tych nędznych, niesmacznych obrazów, nim je usunąć zdołałem! opowiadał pan Schwartz.
— O święty panie — cóż to za skandal! jak prawdziwa furya zawołała rozjątrzona chuda ochmistrzyni. — Józefina więc, zamiast się modlić, przygotowała potajemnie bezbożne malowidła i równie potajemnie zaniosła i wystawiła na królewskim bazarze! Ach! przy tych obłudnych istotach przecięż zawsze być nie można?
— Tak jednak było, pobożna ochmistrzyni!
— O, co za plemię! Te świętoszkowate istoty! Jeżeli się na nie zważa, to śpiewają i modlą się, a byle się tylko odwrócić, są to węże! Czy i na innych masz się pan poskarżyć?
— Nie, pobożna ochmistrzyni! Inne były skromne, uczciwe, gotowe do pokuty i pokorne dzieci!
— A więc znowu tylko to uparte stworzenie — znowu tylko ta Józefina! Zatrzymaj się pan chwilkę, szanowny panie przełożony, sprowadzę tę niegodziwą!
Korzystając z oddalenia się ochmistrzyni, powiemy tu zaraz, że Józefina pomiędzy wielką liczbą chłopców i dziewcząt, sama jedna była czystą, sama jedna niewinną. Wszystkie inne były to pozorne świętoszki i obłudnice; tylko Józefina modliła się w cichości, leżąc na nędzném posłaniu w sali — dla tego miano ją za niepoprawną, inne zaś za pobożne!
Winniśmy nawet objawić, że gdy Józefina nie myśli zgoła o przeniewierzeniu się w czémkolwiek, tymczasem Większa część takich, które u ochmistrzyni uchodziły
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/949
Ta strona została przepisana.