cą ręką poprowadzę cię po drodze dobrego — wszystko pogodzę, wszystko znieść potrafię!
Ale Małgorzata w nieprzytomności wymawiała okropne słowa.
Jeżeli rzeczywiście tak się stało, jak mówiła nieprzytomna, wtedy życie jego i dziecka pokryje wieczna noc i żal.
Ciężkie tedy chwile przepędzał szlachetny, wspaniałomyślny książę, przy swojém dziecku chorém na duszy i ciele.
Czuł, że mu serce się kraje; czuł, że za późno znalazł straconą córkę, aby kiedykolwiek dożył z nią szczęśliwéj chwili.
Potém znowu z boleścią wzrastała jego miłość.
Uprzytomnił sobie cierpienia, jakie biedna przeniosła, i uczuł święty obowiązek zniesienia dla niéj wszystkiego i ratowania jéj.
Ale jego dusza gniewała się i groziła jeszcze téj, co była sprawczynią takich okropności.
Gdy Eberhard przybył na francuzką granicę i już mógł korzystać z drogi żelaznéj, przeminęły największe niebezpieczeństwa.
Pośpieszył z chorą córką do Paryża.
Skoro stanął z nią w swoim pałacu przy ulicy Rivoli, postarał się przedewszystkiém o jéj spokojność i najwyszukańsze wygody.
Przywołani lekarze pocieszyli księcia, oświadczając że chora, która długo walczyć musiała z wielkiemi cierpieniami duszy i niedostatkiem, wkrótce odzyska zdrowie.
Eberhard znalazł zdrowym małego Jana, który bardzo do niego tęsknił.
Pod kierunkiem zdolnych nauczycieli chłopak coraz wyraźniéj wymawiał, i nie ulegało już teraz wątpliwości, że Janek rozwijający się wybornie umysłowo i cieleśnie, wiele sprawi księciu radości.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/973
Ta strona została przepisana.