Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/978

Ta strona została przepisana.

— Uczynię wszystko, cokolwiek uczynić mogę dla ulżenia twojéj boleści, dla twojego uspokojenia!
— Dzięki ci za wszystko, mój ojcze! Podnieś mnie twoją miłością — naucz jak się przebywa najcięższe godziny w życiu! Pokutnicy, wskazujesz drogą do spokoju, a tą pokutnicą jest twoja córka!
Książę de Monte-Vero ze szczerą ojcowską miłością przytulił plączącą do piersi — spodziewał się, że wkrótce po jéj zupełném wyzdrowieniu powiezie ją przez morze do owych pól, wśród których kiedyś sam siebie nauczył się przezwyciężać!


ROZDZIAŁ XII.
Znamię.

Upłynęło kilka tygodni po wyżéj opowiedzianém.
Wtenczas gdy w Paryżu śnieg padał bardzo oszczędnie, a zima ograniczała się po większéj części na burzach i deszczach, stolicę niemiecką, do któréj pośpieszył książę de Monte-Vero, zasypał głęboki śnieg i nawiedził ostry mróz.
O kilka mil oddalony klasztor Heiligstein smutny i pusty zaległ także w zimowém okryciu.
W pobliżu małego miasteczka B. wznosił się u stop lesistéj góry. Wysoka kościelna wieża z daleka zapowiadała pobożne miasto.
Latem klasztor leżał jak zapraszające schronienie w pośród zieloności drzew i zarośli, a korzenne leśne powietrze orzeźwiało liczne siostry, które po za te mi murami znalazły upragnione miejsce ucieczki.
Klasztor Heiligstein był wielki i obszerny. W lecie