wyglądał jak starożytny zamek — w zimie zaś nie zbyt był ponętny.
Wysoki, sino-czerwony, u wierzchu śniegiem pokryty mur rozciągał się wielkim czworobokiem i obejmował tę kolonię modlących się, oddzielając ją od świata.
Jednéj niedzieli, po szerokiéj, śniegiem pokrytéj drodze, zbliżał się ku klasztorowi powóz zaprzężony w cztery piękne konie.
Msza poranna już się dawno odbyła — zakonnice musiały już zapewne porozchodzić się po celach.
Powóz zatrzymał się blizko kraty w murze.
Można było przez nią widzieć szeroki klasztorny dziedziniec, po którego bokach znajdowały się stare, gałęziste drzewa, w lecie dające chłód i cień; czysto umieciona droga prowadziła od forty do portyku klasztoru, który równie jak klasztorne okna, miał kształt ostrołukowy.
Po za siwym klasztorem wznosił się stary, czerwonawy kościół, a przed nim leżał rzadki, wielki kamień (Stein), któremu klasztor zawdzięczał swoją nazwę.
Do kamienia tego przywiązane było jedno z podań, jakie zwykle w różnych okolicach przechodząc z ust do ust stają się dziedzictwem coraz dalszéj potomności.
Na tym kamieniu, mającym kształt owalny wielkiego krzaku, znajdowała się na wierzchniém spłaszczeniu głęboko wyciśnięta końska noga, a przy niéj trzy czworokątne piętna wielkości kart do gry.
Podanie niosło, że w czasach rozkrzewiania chrystyanizmu, przyszedł tu pobożny pielgrzym, i w miejscu gdzie teraz stoi klasztor, urządził sobie klauzurę, dla nawracania w koło zamieszkałych pogan.
Wtedy nie było jeszcze wycisków na kamieniu. Mówiono raczéj, że pewnego dnia przyszedł do apostoła szatan, chcąc go złapać w swoje sieci. Wiedział, że ten niegdyś światowo usposobiony człowiek, lubiał wtedy oddawać się grze, szatan więc przyprowadził go do kamie-
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/979
Ta strona została przepisana.