Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/147

Ta strona została skorygowana.

Gdy podano kawę, Felicya poszła przygotować pokój dla swych państwa w nowym domu i niebawem wstano od stołu. Pani Lefrançois drzemała przy ciepłym popiele, podczas gdy chłopak stajenny czekał z latarnią w ręku na państwa Bovary, aby ich odprowadzić do ich mieszkania. Rude jego włosy pełne były słomy i kulał na lewą nogę. Wziął w drugą rękę parasol księdza proboszcza i ruszono w pochód.
Miasteczko już spało. Słupki na rynku długie cienie rzucały. Na ziemi było szaro, jak podczas letniej nocy.
Ponieważ jednak dom lekarza znajdował się nie dalej jak o pięćdziesiąt kroków od zajazdu, wkrótce trzeba było powiedzieć sobie dobranoc i towarzystwo się rozeszło.
Emma już w sieni uczuła na ramionach chłód świeżego tynku, nakształt wilgotnej bielizny. Ściany były nowe, a drewniane schody trzeszczały pod nogami. W pokoju na pierwszem piętrze, bladawa jasność przebijała się przez okna bez firanek. Dostrzegano szczyty drzew i w oddaleniu łąkę, na wpół zatopioną w mgle nocnej, która dymiła przy świetle księżyca. Pośrodku pokoju leżały w nieładzie szuflady od komód, butelki, że-