tury spokojny i łagodnego usposobienia, źle odpowiadał ojcowskim usiłowaniom. Matka włóczyła, go zawsze za sobą; wykrawała mu figurki z tektury, opowiadała mu różne historye, prowadziła z nim nieskończone rozmowy, przeplatane melancholiczną wesołością i tkliwemi pieszczotami. W swem życiu samotnem, zlała na tę dziecięcą główkę wszystkie swoje rozproszone i zawiedzione nadzieje. Marzyła o świetnem dla niego stanowisku, widziała go już dorosłym, pięknym, rozumnym, zajmującym wysoką posadę w zarządzie dróg i mostów lub w sądownictwie. Sama go uczyła czytać, a nawet śpiewać kilka łatwych romansów przy starym fortepianiku. Ale pan Bovary, nie wielki zwolennik piśmiennictwa i sztuk pięknych, powtarzał zawsze że „to się na nic nie zdało!” Czy im kiedykolwiek wystarczy na to, aby go utrzymać w rządowych szkołach, kupić mu dom handlowy? Zresztą mężczyzna z ładnym tupetem zawsze będzie miał powodzenie w świecie. Pani Bovary przygryzała sobie usta, a dzieciak wałęsał się po wsi.
Chodził za oraczami i ciskał bryłami ziemi na kruki które odlatywały. Zbierał jarzyny nad rowami, poganiał indyki długo żerdzią, biegał po
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/15
Ta strona została skorygowana.