Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/158

Ta strona została przepisana.

Jednego dnia Emma zapragnęła zobaczyć swoją małą, którą oddano na mamki do żony stolarza i nie zajrzawszy do kalendarza czy upłynęły już obowiązkowe sześć tygodni, udała się do mieszkania Rolletów, będącego na końcu wsi, pomiędzy gościńcem a łąkami.
Było to w porze południowej; okiennice wszystkich domów były pozamykane, a szyfrowe dachy błyszczące w promieniach słońca, zdawały się sypać iskry ze szczytu swych wieżyczek. Duszący wiatr powiewał, Emma czuła się osłabioną; kamyki na drodze urażały ją w nogi; zawahała się czy nie zawrócić do domu lub wstąpić gdziekolwiek żeby odpocząć.
W tej chwili pan Leon wyszedł z sąsiednich drzwi z pękiem papierów pod pachą. Ukłonił się pani Bovary i stanął pod sklepem pana Lheureux, w cieniu markizy z szarego płótna.
Pani Bovary powiedziała mu, że się wybrała odwiedzić swoją małą, lecz że się czuje zmęczoną.
— Gdyby pani... zaczął nieśmiało Leon.
— Czy pan masz chwilę wolnego czasu?
A otrzymawszy potwierdzającą odpowiedź dependenta, poprosiła go aby jej towarzyszył. Tego parnego wieczoru wiedziano już o tem w Yonville,