Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/165

Ta strona została przepisana.

W jednem miejscu ziemia rozryta była kopytami bydląt; trzeba było stąpać po dużych zielonych kamieniach z błota wystających. Czasem zatrzymywała się przez chwilę namyślając się gdzie ma stopę postawić i chwiejąc się na niepewnym kamyku z odstawionymi łokciami, naprzód pochylona, śmiała się z obawy żeby nie wpaść w kałużę.
Stanąwszy przed swoim ogrodem, pani Bovary popchnęła baryerkę, wbiegła na stopnie i znikła.
Leon powrócił.do swej kancelaryi. Pryncypał jego wyszedł; młody człowiek rzucił pobieżne spojrzenie na leżące papiery, zatemperował sobie pióro, nakoniec wziął za kapelusz i wyszedł.
Udał się na Pastewnik, na skraj lasu; położył się na ziemi pod sosnami i patrzył w niebo przez palce.
— Jak ja się nudzę! mówił sam do siebie, jak okropnie się nudzę!
Ubolewał nad sobą, że musi żyć w tym zapadłym kącie, mając pana Homais za przyjaciela i pana Guillaumin za przełożonego. Ten ostatni, cały zajęty interesami, w złotych okularach na nosie i rudych faworytach na białym krawacie, nie miał żadnego pojęcia o delikatnościach serca