wprawnie grał i zawsze pobijał Karola. Skończywszy trzy setki, wyciągali obadwa nogi przed kominkiem i niebawem zasypiali. Ogień dogasał; herbaty już nie było w imbryczku; Leon czytał jeszcze. Emma słuchała go machinalnie obracając na lampie abat-jour, który przedstawiał arlekinów na wozach i tancerki na linie. Leon przestawał czytać, wskazując ręką na uśpionych słuchaczy, wtedy zaczynali mówić przytłumionym głosem, a rozmowa wydawała im się tem milszą, że jej nikt nie słyszał.
Tym sposobem zawiązał się pomiędzy nimi pewien stosunek, ciągła zamiana książek i romansów; pan Bovary, mało zazdrosny nie dziwił się temu wcale.
Na imieniny dostał śliczną głowę frenologiczną, poznaczoną cyframi aż do jamy ocznej i na niebiesko pomalowaną. Była to uprzejmość dependenta. Nie poprzestał na tem: załatwiał nawet interesa jego w Rouen; a gdy nowy romans wprowadził modę tłustych roślin, Leon skupował je dla pani i przywoził na kolanach w Jaskółce, raniąc sobie palce o ich kolczaste liście.
Emma kazała sobie przybić do okna deseczkę z galeryjką na wazoniki. Dependent także sobie
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/171
Ta strona została przepisana.