Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/187

Ta strona została przepisana.

kając wszędzie dla niej żywiołów. Gniewała ją potrawa źle podana lub drzwi niedomknięte, ubolewała nad aksamitem, którego nie miała, nad szczęściem, którego jej brakowało, biadała nad swemi marzeniami zanadto wybujałemi, nad swym domem za ciasnym.
Oburzało ją to, że Karol nie zdawał się ani domyślać jej męczarni. Przekonanie, że ją czynił szczęśliwą, wydawało jej się głupią zarozumiałością, a jego pewność siebie pod tym względem, niewdzięcznością. Dla kogóż więc była cnotliwą? Czyliż nie on był przeszkodą do jej szczęścia, przyczyną wszystkich jej cierpień i jak gdyby ostrym kolcem tego twardego rzemienia, którym była na wsze strony skrępowaną?
Na niego jednego więc złożyła całą niechęć, całą złość, jaką w niej wzbudzały niezadowolone żądze i pragnienia, a każde usiłowanie czynione w celu przekonania takowej, zwiększały ją przeciwnie, gdyż ten trud bezużyteczny pomnażał jeszcze ogólną sumę powodów jej do żalu i odpychał coraz więcej od męża. Własna jej łagodność do oporu ją podniecała. Mierność domowa popychała ją do zbytkownych fantazyj, tkliwość małżeńska do żądz cudzołożnych. Byłaby