Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/188

Ta strona została przepisana.

chciała żeby ją Karol bił, aby mieć prawo znienawidzić go, zemścić się nad nim. Sama się czasem dziwiła dzikim pomysłom, jakie jej do głowy przychodziły; a tu trzeba było wciąż się uśmiechać, udawać szczęśliwą, słuchać jak wszyscy tę jej szczęśliwość sławili i w nią wierzyli!
Jednakże ta obłuda wstręt w niej wzbudzała. Brała ją czasami chęć uciekania z Leonem, dokądkolwiek, byle jak najdalej, aby nowego życia spróbować; lecz znowu otwierała się w jej duszy otchłań pełna ciemności.
— Zresztą, on mnie już nie kocha, myślała sobie; co począć? zkąd oczekiwać pomocy, ulgi, pociechy?
Zostawała złamaną, zadyszaną, bezwładną, łkania ją dusiły i łzy oczy jej zalewały.
— Dla czego pani tego nie powie panu? pytała służąca, jeżeli przypadkiem weszła podczas takiego przesilenia.
— To cierpienie nerwowe, odpowiadała Emma; nie wspominaj mu o tem, zasmuciłabyś go niepotrzebnie.
— Ach tak! przytwierdzała Felicya, pani tak zupełnie jest jak Maciejka, córka Macieja rybaka z Dieppe, którą znałam niżelim się do pani zgo-