dziła. Była tak smutną, tak smutną, że kiedy stała na progu swego domu, robiła wrażenie pogrzebowego całunu rozpostartego przed drzwiami.
Chorobą jej zdaje się, był rodzaj mgły jaką miała w głowie, a doktorzy nic na to poradzić nie umieli, ani nawet ksiądz proboszcz. Kiedy jej to za nadto dokuczało, szła sama jedna nad brzeg morza i strażnik celny znajdował ją nieraz leżącą na brzuchu i zlewającą łzami kamienie, Potem jej to podobno przeszło, jak wyszła za mąż.
— Mnie zaś przeciwnie, odpowiadała Emma, przyszło to dopiero po za mąż pójściu.
Jednego wieczoru Emma siedziała przy otwartem oknie i przypatrywała się jak Lestiboudois obcinał krzaki bukszpanowe, gdy w tem zadzwoniono na Anioł Pański.
Było to na początku kwietnia, kiedy kwitną pierwiosnki, ciepły wietrzyk wygrzewa świeżo uprawione grządki, a ogrody, podobnie jak kobiety zdają się stroić na letnie uroczystości. Przez szczeble altanki widać było rzekę, której kręty