Karol jednak kilkakrotnie próbował przerwać rozmowę.
— Chciałbym z panem mówić, szepnął do ucha dependenta, który szedł przed nim na wschodach.
— Czyliżby się czego domyślał? pomyślał Leon. Serce bić mu zaczęło mocniej i gubił się w przypuszczeniach.
Wreszcie Karol, zamknąwszy drzwi, poprosił go żeby pojechał do Rouen dowiedzieć się ile mógł kosztować piękny dagerotyp; chciał na siurpryzę dla żony kazać zrobić swój portret w czarnym fraku. Ale trzeba było naprzód wiedzieć czego się trzymać; panu Leonowi to nie zrobi wiele kłopotu, ponieważ co tydzień prawie jeździł do Rouen.
Po co właściwie? Homais podejrzywał w tych podróżach jaką miłosną intrygę. Mylił się jednak, Leon nie prowadził żadnych miłostek. Był smutniejszym niż kiedykolwiek; co pani Lefrançois poznawała po ilości jedzenia, jaką teraz zostawiał na talerzach. Chcąc się czegoś więcej dowiedzieć, próbowała wybadać poborcę, Binet odpowiedział opryskliwie, że nie jest policyantem.
Wszakże towarzysz jego dziwnym mu się nieraz wydawał; często bowiem Leon przechylał się
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/201
Ta strona została przepisana.