Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/219

Ta strona została skorygowana.

lecz dla bliższego objaśnienia swej osoby. La Huchette, w istocie, była to posiadłość blizko Yonville, w której nabył niedawno zamek wraz z dwoma folwarkami i sam nimi zarządzał, nie trudząc się jednak zbytecznie. Żył sobie po kawalersku i uchodził za mającego najmniej piętnaście tysięcy dochodu!
Karol wszedł do sali. Pan Boulanger przedstawił mu swego parobka, który chciał sobie krew puścić dla tego, że mrówki chodziły mu po ciele.
— To mię przeczyści, odpowiadał na wszystkie zarzuty.
Pan Bovary kazał tedy przynieść bandaż i miednicę, Justyna poprosił zaś aby ją potrzymał. Potem zwróciwszy się do zbladłego już wieśniaka, dodał:
— Nie bójcie się, mój człowieku.
— Nie, nie, odparł tamten, niech pan swoje robi.
I z rodzajem pychy wyciągnął żylaste ramię. Za zakłuciem lancetu krew trysnęła i opryskała zwierciadło.
— Przybliż miednicę! zawołał Karol.
— Hi! hi! mówił wieśniak, to wygląda jak strumyczek płynący! Jaką to ja mam krew czerwoną! to musi być dobry znak, nieprawdaż?