moja popłynąć miała sprawiłaby mi mdłości, gdybym się nad tem zastanowił.
Jednakże pan Boulanger odprawił swego parobka, zalecając mu aby już był teraz spokojny, kiedy stało się zadość jego zachceniu.
— Ono mi nastręczyło sposobność poznajomienia się z panem, dodał, patrząc przytem na Emmę.
A położywszy trzy firanki na rogu stołu, skłonił się niedbale i wyszedł.
Niebawem znalazł się po drugiej stronie rzekł — tędy prowadziła droga do la Huchette — i Emma zobaczyła go przez okno, jak szedł łąką w cienie topoli, zwalniając niekiedy kroku, jak gdyby był zamyślony.
— Wcale ładna! mówił sam do siebie; wcale ładna ta żona doktora! Piękne zęby, oczy czarne, nóżka zgrabna i szyk paryżanki. Zkąd on ją wyrwał, ten gruby prostak?
Pan Rudolf Boulanger miał lat trzydzieści cztery; był temperamentu sangwinicznego i pojęcie miał bystre, zresztą, znał się na kobietach bo wiele miał z niemi stosunków. Pani doktorowa mu się podobała; marzył więc o niej i o jej mężu.
— Wydał mi się bardzo głupim. Musi być nim znudzona. Ma brudne paznokcie i brodę od trzech
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/223
Ta strona została skorygowana.