przed sobą Emmę w sali doktora, tak ubraną jak tam była i bawił się rozbieraniem jej wdzięków.
— O! ja będę ją miał! wykrzyknął nagle, rozbijając grudkę ziemi laską.
Tu zastanowił się nad stroną polityczną przedsięwzięcia. Pytał sam siebie:
— Gdzie ją widywać? w jaki sposób? Będzie się miało ustawicznie na karku dzieciaka i niańkę, i sąsiadów i męża: same nieprzyjemności! Ach! dodał, za wieleby to czasu zabrało!
Po chwili zaczął znowu:
— Kiedy bo ona ma oczy, które jak świdrem wkręcają się w serce... A ta jej płeć blada!.. Ja tak uwielbiam blade kobiety!
Na wysokości wybrzeża Argueil, postanowienie jego było zrobione.
— Chodzi tylko o znalezienie sposobności... A cóż? wstąpię czasem do nich, poszlę im zwierzyny, drobiu; każę sobie choćby krew puścić jeżeli tego będzie potrzeba, zaprzyjaźnimy się. Zaproszę ich do siebie... Ale!.. zbliżają się komisye... ona tam będzie. zobaczę ją! Weźmiemy się ostro do rzeczy, bo to droga najpewniejsza.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/225
Ta strona została skorygowana.