Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/248

Ta strona została przepisana.

tu, panowie, o tej inteligencji powierzchownej, nędznej ozdobie próżniaczych umysłów, lecz raczej o tym głębokim i umiarkowanym rozumie, który dąży przedewszystkiem do celów pożytecznych, przykładając się tym sposobem do powszechnego dobrobytu, do ulepszeń ogólnych i do podtrzymywania państwa, który jest owocem poszanowania dla praw i spełnienia obowiązków...”
— Ach! jeszcze! powiedział Rudolf. Wszędzie tylko obowiązki! mam już tego po uszy. Gromada starych durniów w kaftanikach flanelowych i podżyłych bigotek z fajerkami i różańcami u pasa, powtarza nam na wszystkie tony: „obowiązek! obowiązek!” Do licha! obowiązkiem jest umieć czuć wszystko co wielkie, kochać co piękne, a nie, przyjmować ślepo wszystkie formy towarzyskie, wraz ze sromotami, jakie na nas wkładają.
— Jednakże... jednakże... — mówiła pani Bovary.
— O! nie zaprzeczaj mi pani! poco powstawać na namiętności? Nie sąż one jedyną piękną rzeczą na tej ziemi, źródłem bohaterstwa, zapału, poezyi, muzyki, geniuszu, słowem wszystkiego co wzniosłe i szlachetne?