radzcy; lecz się zalecała stylem zwięźlejszym i pozytywniejszym, to jest bardziej specyalnemi wiadomościami i podnioślejszymi poglądami. Pochwały rządu mniej zajmowały w niej miejsca, więcej za to religia i rolnictwo. Widziano w niej związek pierwszej z drugiem i jak dwa te czynniki wspólnie dążyły zawsze do rozwoju cywilizacyi. Rudolf tymczasem rozmawiał z panią Bovary o marzeniach, przeczuciach, magnetyzmie. Mówca cofając się do kolebki spółeczeństw, skreślał owe czasy pierwotne, kiedy ludzie żywili się żołędziami, w głębi lasów. Później zerwali z siebie skóry zwierzęce, okryli się suknem, wyorali bruzdy, zasadzili winnice. Byłoż to bezwzględnem dobrem? i czy te postępy nie więcej szkody niż korzyści dla ludzkości przynosiły? Pan Deroserays stawiał sobie to zagadnienie. — Rudolf od magnetyzmu przeszedł do powinowactw i podczas gdy pan prezes cytował Cyncynnatusa chodzącego za pługiem, Dyoklecyana sadzącego kapustę i cesarza chińskiego rozpoczynającego rok siewem, młody człowiek tłumaczył Emmie, że te nieodparte sympatye brały początek w jakimś poprzednim bycie.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/255
Ta strona została przepisana.