Dzień następny nowe przyniósł słodycze. Złożyli sobie wzajemnie przysięgi. Ona mu opowiadała swoje smutki dawniejsze. On przerywał jej pocałunkami, a ona wpatrując się w niego na wpół przymrużonemi oczyma, prosiła aby ją nazwał jeszcze po imieniu i powtórzył że ją kocha. Było to w lesie, tak jak dnia poprzedniego, pod szałasem drwali. Ściany szałasu były ze słomy, a dach schodził tak nizko, że nie można się było w nim wyprostować. Siedzieli obok siebie, na posłaniu z suchych liści.
Od tego dnia pisywali do siebie co wieczór. Emma list swój zanosiła na koniec ogrodu, nad rzekę i kładła go w szparę tarasu. Rudolf przychodził po niego i zastępował innym, który dla niej zawsze był za krótkim.
Jednego rana, kiedy Karol wyszedł z domu przed świtem, przyszła jej chęć zobaczenia natychmiast Rudolfa. Można było pobiedz do la Huchete, zabawić tam godzinkę i powrócić do Yonville zaczemby wszyscy powstawali. Myśl ta rozpłomieniła ją, niebawem znalazła się pośrodku łąki i biegła śpiesznie po rosie, nie oglądając się za siebie.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/281
Ta strona została skorygowana.